Z sakwami
Dystans całkowity: | 4715.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 209:32 |
Średnia prędkość: | 16.93 km/h |
Liczba aktywności: | 56 |
Średnio na aktywność: | 84.21 km i 5h 30m |
Więcej statystyk |
HISZPANIA 2018 - Dzień 7
-
DST
105.70km
-
Czas
07:06
-
VAVG
14.89km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś nieco słabszy wiatr, lepiej się jedzie. Bardzo dużo
rowerzystów na drodze, może dlatego, że to niedziela?
Duża część trasy przebiegała dziś między polami pomarańczy.
Ich zapach był tak intensywny, że nawet potem już mi przeszkadzał. Przyglądaliśmy
się po drodze, w jaki sposób nawadniane są pola uprawne oraz ogrody i byliśmy
pod wielkim wrażeniem misternie wykonanych kanałów wodnych.
Pod koniec dnia zaczęło być dość pagórkowato, ale za to
ostatni zjazd (niestety w lekkim deszczyku, jedynym w czasie całego wypadu)
wynagrodził wcześniejszy wysiłek.
Dotarliśmy do Calp/ Calpe.
Kategoria (pow. 100km) XXL, Z sakwami
HISZPANIA 2018 - Dzień 6
-
DST
70.40km
-
Czas
05:29
-
VAVG
12.84km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Główny punkt dzisiejszego dnia to Walencja.
Docieramy doń dość szybko. Od wjazdu w wąskie uliczki
starówki widać i czuć tłok. Pierwszy punkt to Plac Katedralny z ciekawą
fontanną – Neptun + 8 nagich babek ;)
Potem udajemy się tuż obok, Plac de la Reina ze słynną
katedrą, w której przechowują Świętego Gralla. Powoli jedziemy do Mercat Central,
zobaczyć największy w Europie targ miejski.
Przy nim szczególnie gwarno i tłoczno, za sprawą świętowania
przez Walencjan nadejścia wiosny. Jesteśmy świadkami występu jakiegoś regionalnego
zespołu tanecznego oraz początku gotowania/smażenia gigantycznej paeli. Po
chwili zaczynamy spokojny odwrót w stronę dawnego koryta Turii. Wracając przez
Plac de la Reina natykamy się na sporą grupę sakwiarzy. Po krótkiej chwili
okazuje się, że to Czesi, którzy są w trakcie podróży, mającej na celu objechać
świat. Po krótkiej rozmowie udzielamy im małego wsparcia i życzymy powodzenia w
realizacji planu. My wjeżdżamy po chwili w koryto Turii i rozkoszujemy się
widokami, spokojem i chwilową ucieczką od zgiełku wielkiego masta. Mijamy
niespiesznie Park Gulliwera i dojeżdżamy
do gmachu Opery, która jest w kompleksie Miasteczko Sztuki i Nauki. To dopiero
robi na nas wrażenie, widzieliśmy wcześniej fotografie tych budynków, ale na
żywo to jest dużo większe i piękniejsze. W Miasteczku trwały przygotowania do
Mistrzostw Świata w Półmaratonie czyli też tłoczno ;)
Opuszczamy Walencję i udajemy się do malowniczej Cullery na
nocleg w urokliwym hoteliku.
Kategoria (50-75km) L, Z sakwami
HISZPANIA 2018 - Dzień 5
-
DST
96.50km
-
Czas
06:35
-
VAVG
14.66km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy dzień zaczął się mocnym akcentem. Po wyruszeniu z
hotelu pomyliłem się w nawigowaniu i po niecałych 3 km byliśmy już prawie na
wysokości 180m. A w dole widzieliśmy piękną ścieżkę rowerową, którą mieliśmy
jechać L. Widoki
trochę osłodziły gorycz pomyłki. Potem szalony zjazd na ową ścieżkę,
poprowadzoną dawny szlakiem kolejowym.
Jedziemy dużo nadmorskimi deptakami, jak również spora część
trasy wiedzie między ogrodami, w których uprawiane są pomarańcze. Zapach
powala.
Meta w L’Ampolli, ok. 20-25km od Walencji.
Kategoria (75-100km) XL, Z sakwami
HISZPANIA 2018 - Dzień 4
-
DST
122.20km
-
Czas
07:23
-
VAVG
16.55km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
To najdłuższy etap naszej hiszpańskiej wyprawy.
A to za sprawą, tego, że chcieliśmy troszkę pobyć w
Walencji. Możliwości noclegu tam były mocno ograniczone, z powodu odbywających
się imprez . Postanowiliśmy dojechać jak
najbliżej Walencji, znaleźć nocleg, następnie zwiedzić miasto i ponownie
20-30km za Walencją zanocować.
Początek jazdy taki, że każdy mógłby pozazdrościć – dość
mocny wiatr w plecy. Osiągnięcie 25-28 km/h odbywało się bez praktycznie
wysiłku. Niestety, jak to w życiu bywa „piękne są tylko chwile”, po kilkunastu
km zmieniliśmy kierunek jazdy i przyszło się mam z tym wiatrem zmagać niemal
face-to-face. Masakra. Potem było trochę lepiej. Wiało, ale bardziej z boku.
Cóż napisać o trasie? Nic nowego - dalej pięknie,
malowniczo, końcówka nas troszkę wytrzepała.
Ok. 15km szutrów po Parc Natural de la Serra d'Irta,
pięknie, ale pod koniec już nużąco.
W trasie załatwiliśmy nocleg i dotarliśmy do Orpesy. Spacer,
zakupy, nocleg.
Kategoria (pow. 100km) XXL, Z sakwami
HISZPANIA 2018 - Dzień 3
-
DST
85.80km
-
Czas
05:39
-
VAVG
15.19km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień zaczynamy od obejrzenia, znalezionego wcześniej
w sieci, starożytnego akweduktu nieopodal Tarragony. Dojazd do niego niepostrzeżenie
okazuje się dość trudny, ale jak widać możliwy ;)
Piękny widok, potężna budowla oraz świadomość, że przetrwało
to przez tyle lat – tyle na początek dnia. Wietrznego dnia. Dał nam szczególnie
popalić podczas ostatniego, długiego podjazdu. Nawet zjazd w dół nie osłodził nam
trudu podjazdu, na tyle, że postanowiliśmy od razu poszukać noclegu zaraz po
dojechaniu do morza. Znaleźliśmy hotel z widokiem na morze/port w malowniczej miejscowości
L’Ampolla. Dzień zakończyliśmy wieczornym spacerem, przywołując w pamięci wspomnienia pięknych miejsc, które
było nam dane zobaczyć tego dnia.
Kategoria (75-100km) XL, Z sakwami
HISZPANIA 2018 - Dzień 2
-
DST
92.05km
-
Czas
06:29
-
VAVG
14.20km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszym wałęsaniu się (22,5 km) po Barcelonie
nadszedł czas ruszyć w drogę.
Ranek dość chłodny, w nocy coś popadało. Jakież było nasze
zdziwienie, gdy zobaczyliśmy na skrzyżowaniu samochód z 5 cm warstwą … śniegu
(!). Myśleliśmy, że tego widoku uda nam się uniknąć chociaż tu, ale nie... Góry
w oddali również ośnieżone, trochę nas to zaskoczyło.
W miarę upływu czasu słońce coraz wyżej, robi się cieplej, przeszkadza tylko
wiatr.
Jedziemy malowniczo położoną drogą nad samym brzegiem morza,
niestety dość ruchliwą.
Czujemy się mimo to bezpiecznie, z racji dość szerokiego
pobocza i znakom drogowym, przypominającym kierowcom o utrzymaniu odległości
1,5 m od rowerzysty.
Po kilkudziesięciu km zjeżdżamy na drogi o dużo mniejszym
natężeniu ruchu, ale wciąż z cudnymi widokami. Często poruszamy się, gdy to
tylko możliwe deptakami w nadmorskich miejscowościach.
Po południu załatwiamy nocleg, kończymy jazdę w Tarragonie.
Wieczorem jeszcze spacer po uroczym mieście.
Kategoria (75-100km) XL, Z sakwami
HISZPANIA 2018 - Dzień 1
-
DST
51.45km
-
Czas
04:46
-
VAVG
10.79km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Któregoś styczniowego dnia Ilona zastanawiała się, co zrobić
z zeszłorocznym urlopem.
Aż wymyśliła - pojedziemy do Hiszpanii z rowerami - „zawsze
chciałam...”
No, i zaczęło się...
Na mnie, z racji posiadania dużej ilości czasu, spadła
niemal cała logistyka - bilety, plan podróży, kwestia noclegów, pakowanie
sprzętu...
Wreszcie nadszedł TEN dzień i ruszyliśmy w kierunku Modlina
- autem z zapakowanymi rowerami i resztą maneli.
Później 3-godzinny lot (nasz pierwszy) i wylądowaliśmy w
Barcelonie. Po spędzeniu resztki nocy na lotnisku, złożeniu rowerów ruszyliśmy
na miasto.
Pierwszy rekonesans i od razu masa wrażeń.
Pokręciliśmy się po mieście, zjedliśmy obiad i udaliśmy się
do hotelu pod Barceloną. Tam kąpiel, rozpakowanie się i... powrót do miasta.
Chcieliśmy zobaczyć pokaz fontann przy Montjuic. Niestety
nie zobaczyliśmy, nawet nie wiemy dlaczego, miały tego dnia być :(
Trudno - wróciliśmy na nocleg do hotelu. Nazajutrz czekała
nas piesza wycieczka ze zwiedzaniem.
Kategoria (50-75km) L, Z sakwami
MORZE 2017 - Dzień 5 - ostatni
-
DST
152.54km
-
Czas
07:46
-
VAVG
19.64km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień piąty, ostatni.
Radośni, że już dziś możemy zamoczyć nogi w słonej wodzie, a zarazem trochę smutni, bo dobiega kres naszej przygody ruszyliśmy w stronę Bałtyku.
Jechało się dość dobrze, mimo znowu wzmożonego wiatru. Niosła nas myśl, że zbliżamy się coraz bardziej do celu.
Miło wspominać będziemy nasz ostatni obiad na trasie ;)
Niecałe 20 zł w markecie z owadem, a frajda jakby to był obiad w najlepszej restauracji.
Do tego towarzystwo fajnego psiaka dodatkowo poprawiło nam humory.
Niestety popsuły się nam trochę, gdy zobaczyliśmy w okolicy Wolina, przy wjeździe na drogę nr 3,
która mieliśmy dotrzeć do Świnoujścia znak obwieszczający zakaz wjazdu rowerów ;(
Wiedziałem że nie można podróżować rowerem po autostradzie i drodze ekspresowej (choć niektórzy próbują ;) ale droga nr 3 z tego, co wiem taką nie jest. Od strony Międzyzdrojów można na nią wjechać rowerem, nie ma żadnych znaków zakazu.
Trochę z tego powodu podupadło morale (zwłaszcza moje), dawało nam się już odczuwać coraz mocniej zmęczenie i świadomość dość sporego nadłożenia drogi.
Cóż - szybka korekta trasy i jedziemy. "Trochę" nas zaskoczyło ukształtowanie terenu przed Międzyzdrojami ;)
Szczęśliwie dotarliśmy do Międzyzdrojów i tam postanowiliśmy zostać na kilka dni już bardziej "klasycznego" wypoczynku.
Spędziliśmy tam wspaniały tydzień, przy wymarzonej pogodzie. Z codziennymi długimi spacerami, plażowaniem, kąpielami w morzu i oczywiście... wycieczkami rowerowymi.
Kategoria (pow. 100km) XXL, Z sakwami
MORZE 2017 - Dzień 4
-
DST
160.33km
-
Czas
07:54
-
VAVG
20.29km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwarty dzień naszej wyprawy był przełomowy.
Pokrzepieni potężną kawą na jednej ze stacji paliw (nie będzie lokowania produktu), ruszyliśmy w dalsza drogę.
Dużo słabszy wiatr, cudne odcinki dróg i chyba myśl,że to naprawdę może się udać powodowały, że na liczniku zaczęły się pojawiać prędkości powyżej 20 a nawet 25 km/h. Kilometry tez przybywały jakoś szybciej niż dotychczas ;)
Zaświtała w pewnym momencie myśl o pobiciu rekordu dziennego i udało się.
Wynik z tego dnia zrobił na nas duże wrażenie i wciąż nie pozbawiał nas szans dojechania w 5 dni nad morze.
Do tego noc w rewelacyjnej okolicy i wspaniałym pensjonacie Zielone Wzgórze w Osetnej dopełniły radości
tego niezwykle udanego dnia.
Kategoria (pow. 100km) XXL, Z sakwami
MORZE 2017 - Dzień 3
-
DST
131.70km
-
Czas
07:56
-
VAVG
16.60km/h
-
Sprzęt SOLAR
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień trzeci. Wstajemy, zaglądamy przez okna i... cisza, nie ma wiatru ;)
Niestety nasza radość była przedwczesna, po pokonaniu ponad 20 km - włączyli ponownie wiatr :(
Doszły do tego "kocie łby" w mijanych miejscowościach oraz bardzo słabej jakosci "łatany" asfalt, co odczuły nasze części ciała stykające się z siodełkami.
Myślałem tylko o tym, by od tych drgań nie rozpadły się nasze rowery.
Teren juz tez nie taki płaski, jak wczoraj.
Choć przejechaliśmy rekordowy dystans na tej wyprawie, udało się nadrobić niewiele z wcześniej "utraconych" kilometrów i zaczęliśmy powoli myśleć o korekcie marszruty.
Wieczorny spacerek po pięknym parku w Wolsztynie i tamże nocleg ( w Wolsztynie a nie w parku ;).
Kategoria (pow. 100km) XXL, Z sakwami